poniedziałek, 7 lutego 2011

Upadłość nie oznacza czystej karty.

Autorem artykułu jest Agnieszka Wołowiec



W Polsce przybywa osób zadłużonych. Jedni stali się niewypłacalni w wyniku nieprzewidzianych, niezależnych od nich zdarzeń, inni lekkomyślnie zaciągali zobowiązania finansowe, nie licząc się z konsekwencjami.

Wiele tych osób z radością powitało wprowadzoną w 2009 roku ustawę o upadłości konsumenckiej, traktując ją jako możliwość nowego startu w życiu, czystą kartę. W rzeczywistości warunki ogłoszenia upadłości są bardzo rygorystyczne i w praktyce oznaczają likwidację majątku, a nie po prostu umorzenia długów. Może więc lepiej pomyśleć zanim sięgnie się po to ten ostateczny środek?

Upadłość nie dla wszystkich

Według raportu InfoDług pod koniec 2010 roku niespłacone długi Polaków wzrosły o blisko 75%. Już ponad 5% konsumentów w naszym kraju nie reguluje swoich zobowiązań w terminie. Coraz więcej osób wpada w pętlę zadłużenia. Z pomocą tym, których długi urosły do kwot niemożliwych do spłacenia przyjść miała ustawa o upadłości konsumenckiej.

Z możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej nie może jednak skorzystać każdy. Może to być jedynie osoba niewypłacalna, która nie jest w stanie spłacać swoich długów ze względu na zaistnienie wyjątkowych, niezależnych od niej okoliczności (takich jak utrata pracy, choroba, wypadek itp.). - Wyklucza to więc konsumentów, którzy lekkomyślnie zaciągali kolejne zobowiązania będąc już niewypłacalnymi lub gdy utrata pracy nastąpiła za zgodą lub z winy pracownika. Upadłości nie mogą też ogłosić osoby prowadzące działalność gospodarczą oraz rolnicy. Grono tych, którzy mogą skorzystać z tej ostatniej deski ratunku jest więc niewielkie – zaznacza Paweł Majtkowski, główny analityk Expander i ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF).

Upadłość konsumencka często traktowana jest jako możliwość otrzymania „czystej karty”. Niestety jest to mylna opinia, ponieważ postępowanie upadłościowe oznacza de facto utratę całego posiadanego majątku. Dłużnik, który zwróci się do sądu rejonowego z wnioskiem o ogłoszenie upadłości konsumenckiej zobowiązany jest przekazać syndykowi cały swój majątek, który następnie zostaje spieniężony. Jeśli obejmuje on nieruchomość, w której mieszka osoba zadłużona, z uzyskanej za kwoty zostaje mu przyznana równowartość średniego czynszu najmu na okres 12 miesięcy (kwota ta ustalana jest indywidualnie przez sędziego-komisarza). Reszta pieniędzy przeznaczona jest na spłatę zobowiązań (lub ich części) wierzycielom. Ustalany jest też 5-letni plan spłaty pozostałej kwoty. Dopiero po tym czasie niespłacona część zostaje umorzona.

Przez 5 lat po ogłoszeniu upadłości nie można zaciągać żadnych większych zobowiązań finansowych, takich jak kredyty czy zakupy na raty. Za złamanie zasad grozi umorzenie postępowania upadłościowego. Z możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej można skorzystać jedynie raz na 10 lat. Tak restrykcyjne zasady powodują, że niewiele osób korzysta z tej opcji. – Ogłoszenie upadłości konsumenckiej powinno być traktowane jako ostateczność. Zanim złożymy wniosek do sądu trzeba wykorzystać wszystkie dostępne możliwości wyjścia z długów w inny sposób. W końcu stawką jest cały posiadany majątek, w tym mieszkanie lub dom. Wprowadzenie ustawy o upadłości konsumenckiej było dobrym posunięciem, ale restrykcyjność przepisów została moim zdaniem zaprojektowana celowo, aby nie korzystać z tego rozwiązania zbyt pochopnie. Jest to wyjście dla osób odpowiedzialnych, które wpadły w kłopoty finansowe nie do końca ze swojej winy i które odpowiednio wykorzystają daną im szansę – mówi Paweł Majtkowski, Expander i ZFDF.

Wkręceni w spiralę

Ogłoszenie upadłości konsumenckiej jest ostatecznością w sytuacji, gdy nie ma innych możliwości spłaty długów. Powodem znalezienia się w tej sytuacji jest natomiast wpadnięcie w pętlę zadłużenia. - Ogłoszenie upadłości konsumenckiej nie jest tak proste, jak może się wydawać i nie oznacza po prostu umorzenia wszystkich długów. Jest to bardzo trudna sytuacja, w której dłużnik zrzeka się całego swojego majątku. Najlepiej więc działać tak, aby nie dopuścić do tej sytuacji i nie pozwolić, aby zadłużenie przestało być możliwe do spłaty. Rosnące długi wynikają nierzadko z zaniechań i braku wiedzy na temat inwestowania i oszczędzania, braku umiejętności gospodarowania środkami finansowymi, a także z dostępności kredytów. Jedynie kilka procent Polaków posiada oszczędności stanowiące dodatkowe zabezpieczenie finansowe na wypadek nagłych wypadków, takich jak utrata pracy czy choroba. Tak właśnie wpada się w pętlę zadłużenia – mówi Paweł Majtkowski (Expander i Związek Firm Doradztwa Finansowego). ZFDF radzi więc w kilku prostych punktach, jak uniknąć pętli zadłużenia:

1. Postaraj się realnie ocenić swoje możliwości finansowe – zastanów się, czy po odliczeniu wszystkich zobowiązań, jakie zaciągasz i musisz uregulować, pozostała kwota pozwoli ci na utrzymanie się.

2. Planuj budżet na każdy miesiąc i pilnuj wydatków.

3. Uważaj na promocje – przy zaciąganiu kredytu sprawdzaj dokładnie warunki umowy, może się okazać, że „promocja” będzie droższa od regularnej oferty, szczególnie jeśli oznacza konieczność zakupienia dodatkowych produktów finansowych (np. karty kredytowej).

4. Sprawdź, czy umowa kredytowa dopuszcza możliwość negocjowania zawartych w niej warunków.

5. Ucz się oszczędzania i inwestowania – w księgarniach i Internecie dostępne jest wiele poradników na ten temat; zbyt niskie zarobki są zwykle jedynie wymówką dla braku oszczędności.

6. Nie wydawaj wszystkich pieniędzy na spłatę rat kredytu – zawsze zostawiaj jakieś oszczędności na nieprzewidziane wydatki, na przykład w razie choroby.

7. Zaplanowane oszczędzanie przynosi o wiele lepsze efekty niż odkładanie pieniędzy, które nam zostaną pod koniec miesiąca.

8. Unikaj złych długów, czyli takich, które po zakończeniu spłaty nie powiększają twojego majątku.

- Jeśli na działania profilaktyczne jest już niestety za późno, nadal istnieje wiele możliwości, dzięki którym można wyjść z kłopotów. Najważniejsze to nie uciekać do odpowiedzialności i jak najszybciej poinformować bank o problemach i wspólnie poszukać wyjścia z zaistniałej sytuacji – radzi Paweł Majtkowski, ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego i Expandera.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 22 stycznia 2011

Uzupełnienie lekcji nr 2 - programy do zarządzania budżetem domowym.

W lekcji nr 2 poruszyłem temat prowadzenia spisu swoich przychodów i wydatków. Zasugerowałem zastosować do takiego spisu arkusz Excela lub zwykły zeszyt. Pomimo tego, że wiedziałem iż są dostępne "online'owe" oraz lokalne programy do zarządzania budżetem domowym, celowo je pominąłem. Nie chciałem abyś zawracał sobie głowę testowaniem tych rozwiązań.

Dziś jednak postanowiłem uzupełnić tan brak. Nie będę oceniał ani funkcjonalności, ani bezpieczeństwa przedstawionych rozwiązań, pozostawię to ocenie czytelnika.

I tak mamy trzy najpopularniejsze serwisy (kolejność przypadkowa):
- kontomierz.pl
- benefi.pl
- www.budzetdomowy.pl

Jeżeli ktoś chce sobie pewne procesy zautomatyzować (np. poprzez wczytywanie swojej historii z rachunku bankowego) to może śmiało korzystać. Dla osób nieufnych i niechcących się dzielić z innymi szczegółami ze swoich rachunków bankowych nadal polecam własnego Excela lub inny arkusz kalkulacyjny.

czwartek, 20 stycznia 2011

Lekcja nr 2, czyli okiełznanie budżetu domowego.

Zachęcam do czytania lekcji chronologicznie.

Kiedy już decyzja o zrobieniu "czegoś" z własnym budżetem domowym zapadła, następuje chwila konsternacji. Co właściwie z tym budżetem trzeba zrobić i jak go traktować?

Otóż przede wszystkim sprawę należy potraktować spokojnie. Nie róbmy żadnych szybkich i nieprzemyślanych ruchów. Przeznaczmy trzy miesiące na zrobienie pierwszego kroku do pełnej kontroli swoich finansów. Zacznijmy od początku miesiąca, gdyż pierwszy z tych miesięcy poświęcimy całkowicie na zbieranie danych.

I tak stwórz sobie w arkuszu kalkulacyjnym, bądź w zwykłym zeszycie zestawienie miesięcznych przychodów i wydatków. Zapisz chronologicznie swoje wszystkie wydatki (nawet te najdrobniejsze), oraz przychody. Dobrym pomysłem jest zbieranie paragonów i rachunków aby zweryfikować swoje zapiski na koniec miesiąca. Notuj także saldo po każdej operacji, tak aby na koniec miesiąca widoczne były okresy nadwyżek gotówkowych jak i niedobór gotówki. Oznaczaj symbolem zakupy, na które posiadałeś własne środki oraz innym symbolem zakupy, które zostały zrealizowane z pożyczonych środków finansowych (niezależnie czy pożyczamy z banku czy od znajomych). Jeżeli posiadasz oszczędności lub wolne środki finansowe i jakiś zakup wymagał tego aby z tych środków skorzystać oznacz to również adekwatnym symbolem.

Po miesiącu jest już gotowy materiał do analizy (nie przestawaj jednak prowadzić opisanego powyżej zestawienia). Zsumuj wydatki i przychody a następnie odejmij wydatki od przychodów. Jeżeli wychodzi kwota na plusie, to nie jest tak źle. Jeżeli na minusie i na dodatek pojawiają się wydatki z pożyczonych środków finansowych, to mamy problem z naszym budżetem. Niezależnie od tego czy już na tym etapie jest dobrze czy źle, oznacz na zestawieniu stałe przychody i stałe, okresowe wydatki. Jeżeli suma stałych przychodów pomniejszona o sumę stałych wydatków daje nam wartość ujemną, to oznacza, że jesteśmy w poważnych tarapatach. Jednak w 99% przypadków wynik tego działania będzie dodatni. Kwota którą otrzymaliśmy w ten sposób, to tak naprawdę nasze miesięczne, wolne środki finansowe z których musimy się utrzymać. Znając tę kwotę już wiesz, czy utrzymanie się przez cały miesiąc jest realne czy nie. Wiesz także, czy na koniec miesiąca możesz spodziewać się, że jakieś wolne środki finansowe jeszcze będą znajdowały się w Twoim budżecie czy już nie.

Na zakończenie wyciągnij ze swojego zestawienia wszystkie stałe wydatki (czynsz, opłaty eksploatacyjne, ubezpieczania, podatki gruntowe itp.). Zidentyfikuj je i określ ich częstotliwość. Pogrupuj pozostałe wydatki według kategorii (jedzenie, środki chemiczne, eksploatacja samochodu, ubrania, rozrywka itp.) i je zsumuj. Zidentyfikuj stałe przychody i określ ich maksimum i minimum (progi podatkowe i ZUS powodują zróżnicowanie wynagrodzenia) w ciągu roku.

Mając powyższe dane jesteś już gotowy do:
- optymalizacji wydatków w celu uzyskania oszczędności
- zarządzania wolnymi środkami finansowymi
- dokładnego planowania budżetu domowego
- powiększania swojego portfela inwestycyjnego

Wszystkie powyższe tematy zostaną poruszone w kolejnych lekcjach, na które już teraz serdecznie zapraszam.

środa, 19 stycznia 2011

Przyjemne zarządzanie budżetem domowym.

W artykule nawiązuję do idei T. H. Ekera związanej z prowadzeniem "konta na przyjemności". Eker zachęca do regularnego wydawania na przyjemności określonej kwoty np. 10% dochodów. Chodzi o zachowanie równowagi. Maniakalne oszczędzanie może po jakimś czasie zamienić się w kompulsywne zakupy w celu poprawy samopoczucia lub w utajone sabotowanie oszczędzania i inwestowania.

Wcześniej czy później odezwie się głos:



- Po co mi to wszystko? Po co mi pieniądze i skupianie się na nich, jak nie mam żadnych przyjemności z ich posiadania. Wpadniesz w błędne koło, więc i skuteczniej i przyjemniej jest regularnie wydawać;) Jest tylko jedno ale:  muszą to być  p r z e m y ś l a n e  wydatki.



Poniżej znajdziesz kilka wskazówek jakiego rodzaju przyjemności wzmocnią w Tobie dążenie do osiągnięcia bezpieczeństwa finansowego i spełnienia innych Twoich celów oraz te, które przeciwnie, będą odwodzić Cie od nich.



Nawet jeżeli na Twoim KONCIE NA PRZYJEMNOŚCI jest niewielka kwota, nie poddawaj się pokusie odłożenia jej na konto oszczędnościowe. Z poprzedniego wpisu wiesz, jakie będą skutki takiego zaciskania pasa.







Zawsze wydawaj w sposób przemyślany



Nie muszę Cię chyba przekonywać, że lepiej przeznaczyć te symboliczne 30zł na dobre kino, niż zrobić pseudo oszczędność i oglądać telenowele w ramach "prawie darmowego" relaksu. To tylko pozorna oszczędność.



To, co myślisz i jak myślisz, z kim się spotykasz i co oglądasz, również w TV, jest i n w e s t y c j ą. W związku z powyższym już dziś, nawet mając 0zł w kieszeni jesteś Inwestorką. Inwestujesz coś najcenniejszego w dzisiejszych czasach: c z a s.



Dlaczego ludzie, a szczególnie przodują w tym kobiety, lubią oglądać telenowele? Seriale cieszą się ogromną popularnością, bo wykorzystują tzw. negatywny efekt porównania. Napawamy się tym, że innym powodzi się gorzej od nas i dochodzimy do wniosku, że nasze życie nie jest takie złe. Z „czystym sumieniem” wracamy do naszego starego stylu życia, bierności. Nie musimy nic zmieniać.

 

Daj sobie namiastkę luksusu, do którego dążysz.



Jak wskazują badania, zarabiamy max o 20% więcej niż ludzie z naszego otoczenia. Oznacza to również, że spędzamy wolny czas podobnie jak nasi znajomi (np. przed TV). Błąd!



Jeżeli chcesz czegoś więcej od życia, zanurz się w swoim marzeniu. Zastanów się, co sprawiło by Ci ogromną przyjemność. Nie stać Cię aktualnie na nią? Nie masz wystarczająco pieniędzy, czasu, możliwości? Na pewno stać Cię na określoną  n a m i a s t k ę tej przyjemności, czy luksusu, o którym marzysz i do którego coraz wyraźniej zaczynasz dążyć. Potraktuj tę namiastkę jako zapowiedź. ;)



Poniżej moje propozycje przyjemności, które rozwijają a nie osłabiają:



  • sprawiaj sobie przyjemności, związane z Twoją pasją, zainteresowaniami. W myśl zasady: To, nad czym się skupiasz, rośnie.
  • przebywaj w otoczeniu ludzi, którzy osiągnęli już to, do czego dążysz (oraz w miarę możliwości sprawiaj sobie przyjemności wspólnie z nimi). W myśl zasady: Jeśli chcesz latać z orłami, nie taplaj się z kaczkami.
  • rozwijaj nawyk czytania dobrej literatury, ambitnego kina, inspirujących podróży a unikaj telewizji, dołujących ludzi i tzw. nicnierobienia. W myśl zasady: W domu bogatych znajdziesz wiele książek, w domu biednych duże telewizory.





A wy jakie macie pomysły na namiastki luksusu, w ramach Waszych 10%? Plan oszczędnościowy zrównoważymy planem przyjemnościowym. Czy zarządzanie pieniędzmi nie jest przyjemne?

--
Stopka

Małgorzata Bladowska-Wrzodak

mbladowska@kasakobiety.pl



www.KasaKobiety.pl

Mój blog o zarządzaniu osobistymi finansami i budżetem domowym



www.KasaKobiety.pl/e-poradnik

Darmowy poradnik pt.: Jak być zadbaną finansowo kobietą?

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Planowanie finansów rodziny.

Autorem artykułu jest Dorota Gekon



Niektórzy oburzają się, gdy podstawową jednostkę społeczeństwa – rodzinę – porównuje się do firmy. Wydaje się jednak, że porównanie to jest jak najbardziej uzasadnione. W obu koniecznie jest planowanie, zarządzanie i dążenie do rozwoju.

W dzisiejszych czasach przeciętna rodzina musi radzić sobie z różnymi problemami. Koordynacja zadań i podział obowiązków przypomina to, co dzieje się w każdej firmie, tylko na mniejszą skalę. Taka rodzina – firma ustala wewnętrznie, kto danego dnia robi zakupy, zaprowadzi dzieci do szkoły, zawiezie psa do weterynarza oraz – przede wszystkim – kto i jak ureguluje bieżące rachunki. Żonglowanie finansami i zadaniami w rodzinie nie zawsze jest łatwe. Trzeba myśleć o wielu rzeczach i celach jednocześnie, a nie wszystkie możemy zrealizować w tym samym okresie. Codziennie dokonujemy wyborów. Czasami są one mniej znaczące, jak np.: „Kupić kurtkę żółtą za cenę X, czy może zieloną za 20 zł więcej?”. Dobrze by było, gdybyśmy wszyscy musieli dokonywać tylko takich wyborów, bo one oznaczają, że kupujemy to, co chcemy, posiadając potrzebne środki. Gorzej, gdy na zakupach zadajemy sobie pytanie: „Czy w tym miesiącu kupujemy kurtkę dla syna czy buty dla córki?”. Oznacza to, że nasz budżet domowy jest mocno ograniczony, a rodzina zajmuje się głównie przetrwaniem od przysłowiowego pierwszego do kolejnego pierwszego.


Rozplanowanie miesięcznych wydatków przy ograniczonych środkach wymaga konsekwencji i umiejętności nieulegania pokusom. Najczęściej rodzina skupia się na zaspokajaniu potrzeb bieżących, nie myśląc najczęściej o tym, co może dziać się w przyszłości. A to błąd.


Rodzinny biznesplan, niezależnie od tego, jakie są zarobki rodziny, powinien zawierać różne rozwiązania, możliwe do zrealizowania w bliższej bądź odległej perspektywie czasu.


Jedną z podstawowych ludzkich cech jest zapobiegliwość. Już nasi pierwotni przodkowie gromadzili różne przedmioty , odkładając je na gorsze czasy. Suszyli mięso, ryby i grzyby, zbierali plony lasu i łąk. Dzisiejszym odpowiednikiem tych zachowań jest gromadzenie i pomnażanie posiadanego majątku, z przeznaczeniem na różne cele długoterminowe.


Często w tym momencie rozmowy o celach długoterminowych i gromadzeniu na nie środków, słyszę jako doradca finansowy pytanie: „Jak mamy o tym myśleć, kiedy nie starcza nam od jednej wypłaty do drugiej?”. Hmm, brzmi znajomo?


Osobiście nie wykazuję akceptacji dla takich twierdzeń. Już dawno naukowcy wykazali, że przeciętny człowiek nie zauważa „zniknięcia” 1/10 swoich dochodów, z czym całkowicie się zgadzam. Gdybyśmy przez 1 pełny miesiąc dokładnie podliczali wszystkie wydatki, okazałoby się, że faktycznie olbrzymia ilość gotówki rozchodzi się nam w sposób niekontrolowany. Każdemu zdarzają się kupno czegoś pod wpływem impulsu, przy okazji robienia podstawowych zakupów. Podliczmy każdy drobiazg, od nowego lakieru do paznokci, przez gumę do żucia, aż do kolejnego przysmaku dla dziecka. Po zsumowaniu kosztów zastanówmy się, czy to wszystko aby na pewno jest nam niezbędne? A może lakier po jednym użyciu zalega w łazience, a kolejny batonik sprawia, że my lub nasze dziecko nie mieścimy się w spodnie? Ludzi zadają mi tu pytanie: „Ale jak mogę odmówić własnemu dziecku, gdy o coś prosi”?


To, co teraz napiszę, wzbudzi sprzeciw wielu osób, ale jeśli mamy traktować rodzinę jak firmę, musimy nauczyć się odmawiać sobie i innym. Analiza potrzeb jest kluczowa, a każdy musi nauczyć się odróżniać rzeczy koniecznie potrzebne od tych mniej potrzebnych lub wręcz zbędnych. Szczególnie muszą się nauczyć takiego działania osoby z ograniczonym budżetem. Jest to trudne i mało przyjemne , jednak konieczne. Firma ma przynosić zyski – takie jest jej podstawowe założenie. Mając niewielkie dochody musimy umieć nimi gospodarować. Ograniczenie wydatków na niepotrzebne drobiazgi pozwoli oszczędzić pewną kwotę, którą możemy odkładać. Z pewności zgromadzone środki przydadzą się w przyszłości, gdy np. dziecku będą bardziej potrzebne pieniądze na studia, niż na smakołyki.


Rozsądne gospodarowanie wydatkami rozszerzmy na inne dziedziny domowego życia. Warto sprawdzić, czy sklep 2 ulice dalej nie ma niższych cen, niż osiedlowy. A może trzeba zmienić samochód na mniej paliwożerny? Nie bez znaczenia jest także jakość kupowanych produktów. Niższa cena jest czasami tylko pozorną oszczędnością. Weźmy dla przykładu żelazko z bazarku za 50 złotych, które odmówi posłuszeństwa po miesiącu i zmusi nas do wydania kolejnych 50 na nowy sprzęt. Lepiej od razu wydać 100 złotych na lepsze żelazko, które będzie służyło dłużej.


Przykładów lepsze gospodarowanie pieniędzmi można wymieniać dużo. Pragnę tylko pokazać, że nawet dysponując skromnymi środkami można stworzyć sobie pewne możliwości finansowe.


Kiedy chcemy zmienić coś w swoim życiu, warto szukać informacji w Internecie, książkach i czasopismach o finansach. Można też zgłosić się do doradcy finansowego, za którego poradę nic nie zapłacimy, a który pokaże nam sposób na poprawienie sytuacji.

---

eduBiznes.pl - Kredyty, inwestycje, wiadomości, artykuły


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 16 stycznia 2011

Lekcja nr 1, czyli prawidłowe podejście.

Jeśli trafiłeś na mojego bloga, to prawdopodobnie masz odczucie, że coś z Twoimi finansami jest nie tak, bądź szukasz właściwej ścieżki, którą podążysz ku swojej wolności finansowej. Niezależnie jednak od tego, w którym miejscu swej drogi aktualnie jesteś ta lekcja i tak i tak jest dla Ciebie ważna.

Jeżeli przeczytałeś to co napisałem w zakładce "Dlaczego ten blog?" to wiesz, że jeszcze niecałe dwa lata temu borykałem się z problemem płynności w moich finansach osobistych. Bardzo długo nie docierało do mnie, że coś w moim podejściu do zarządzania budżetem domowym jest nie tak. Zawsze dysponowałem jakimiś środkami finansowymi, a jeżeli aktualnie miałem zero na koncie, zawsze pozostawały do wykorzystania karty kredytowe. Żyłem praktycznie nie kontrolując tego co się dzieje w moich finansach.

Zatem pierwszym krokiem w każdym przypadku powinna być trzeźwa ocena sytuacji. Należy dokładnie przeanalizować swoją sytuację finansową i odpowiedzieć sobie na następujące pytania:
- Jak wygląda mój stosunek miesięcznych przychodów do wydatków?
- Czy wiem na co wydaje swoje pieniądze?
- Czy i jak duże mam zobowiązania finansowe (karty kredytowe, debety, kredyty, pożyczki u znajomych)?
- Czy i jak duże mam inwestycje (lokaty, obligacje, akcje, forex, złoto, fundusze inwestycyjne itp.)?
- Czy i jak duże mam wolne środki finansowe?
Kiedy już odpowiemy sobie na powyższe pytania możemy określić naszą pozycję na ścieżce do wolności finansowej. Niezależnie w którym miejscu jesteśmy kolejny krok jest bardzo ważny.

Otóż musimy sobie wyznaczyć realny cel i przekonać samego siebie, że jest on do osiągnięcia w założonym czasie. Jeżeli jesteśmy na samym początku naszej drogi, tym celem może być zapanowanie nad swoim budżetem domowym w przeciągu trzech miesięcy. Jeżeli jesteśmy już pod koniec naszej drogi może to być zainwestowanie 60.000 PLN i posiadanie wolnych środków finansowych w kwocie 20.000 PLN na koniec roku 2011. Pamiętajmy, że cel musi być realny, i że (poza wygraną w totka) nie jesteśmy w stanie zarobić dużych pieniędzy z dnia na dzień.

OK, znamy już swoją aktualną sytuację finansową, wiemy w którym miejscu na swojej ścieżce do wolności finansowej jesteśmy, oraz mamy wyznaczony swój cel. Co teraz? Teraz został nam tylko ostatni krok. Podjęcie decyzji "tak wchodzę w to!" oraz pozytywne nastawienie się i swojej rodziny do tego przedsięwzięcia. Lecz pamiętaj, nie będzie łatwo! Trudno jest bowiem zrezygnować ze złych dla naszego budżetu nawyków, bo przecież podnosiły nam one komfort życia. Dawały nam możliwości, z których przez większość swojej drogi trzeba zrezygnować.

Ja zaczynałem swoją drogę do wolności finansowej trzy razy. Za pierwszym i drugim nie byłem wystarczająco przekonany i zdeterminowany. Nie miałem klarownej odpowiedzi w głowie na pytanie: "Czy jestem gotów konsekwentnie podążać swoją ścieżką do wolności finansowej i czy mam świadomość wyrzeczeń które będę musiał ponieść podczas podążania tą drogą?". Jeżeli Ty już masz taką świadomość to jesteś gotów!

Jakie kolejne kroki należy podjąć? To już wkrótce w następnej lekcji. Zapraszam!

piątek, 14 stycznia 2011

Pomoc w finansach osobistych.

Autorem artykułu jest Marta.M



Zarządzanie domowymi finansami to nie lada wyzwanie. Zazwyczaj ceny wszystkiego dookoła rosną w przeciwieństwie do naszych zarobków. W tej sytuacji aby wygospodarować potrzebne sumy na wszystkie wydatki a nawet coś zaoszczędzić potrzebna jest dobra organizacja.

Finanse łatwiej opanować, jeżeli korzystamy z dostępnych do tego narzędzi. Na rynku pojawiły się już programy pomagające zarządzać osobistym budżetem - zarówno darmowe jak i płatne, choć w tym drugim przypadku raczej symbolicznie.
Jednym z najbardziej rozbudowanych narzędzi do kontrolowania wydatków i nie tylko jest Menedżer Finansów. Program można nabyć na jednej z pięciu licencji - student (bezpłatna), rodzina (10,98 zł), standard (75,00 zł), inwestor (150,00 zł) lub pendrive (150,00 zł). Bezpłatna wersja student jest dostępna dla każdego, jednak w porównaniu z pozostałymi posiada niewiele funkcji. W zależności od licencji program może nam pomóc z kontrolowaniem rachunków finansowych: kont bankowych, kont gotówkowych, kart debetowych i kredytowych, rachunków inwestycyjnych. Współpracuje z rachunkami bankowymi i pozwala przekształcać wyciągi elektroniczne w wykresy. Dostępne są graficzne plannery, przejrzyste statystyki i dowolnie konfigurowalne raporty. Producent programu podkreśla, że jest to wyjątkowo bezpieczne narzędzie. Nasze finanse są bezpieczne, bo wszystkie dane przechowywane są na lokalnym dysku (w postaci zaszyfrowanej) a do aplikacji dotąd nie włamano się z internetu. Dane oczywiście są zabezpieczone hasłem. Program dostępny jest z otwartym kodem źródłowym, aby co wnikliwsi użytkownicy mogli sprawdzić, co i jak robi z ich danymi. Program został nieźle oceniony przez prasę branżową i użytkowników, choć pojawiają się narzekania na pomoc do aplikacji.
Inne narzędzia to AceMoney Lite, Bank, DBBD Twój Budżet, ePortfel Lite, GnuCash, iFreeBudget, Interesik czy Skarbnik. Najlepsze oceny użytkowników zbiera GnuCash. Ten program nadaje się również do zastosowań w niewielkich firmach. Pozwala zakładać konta, w których zapisujemy przychody i wydatki. Każdy wpis jest księgowany. Konta mogą być obsługiwane w różnych walutach a dane mogą być importowane z formatu Quicken (QIF) i eksportowane do OFX (Open Financial Exchange). Można drukować potwierdzenia operacji i planować ich wykonanie w przyszłości.
Finanse można również opanować bez pomocy programów komputerowych, ale w ten sposób zdecydowanie łatwiej zachować porządek i nie pomylić się przy liczeniu. Ścisła kontrola wydatków zazwyczaj sama w sobie powoduje, że wydajemy mniej, bo przestajemy wydawać na rzeczy, których nie było w budżecie.

---

Marta.M


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl